Toromierze – testy – toromierz Graw DTG

Dodane 10 lutego 2019 przez Witold Bardziński

Szanowni Państwo. Przetestuję dzisiaj toromierz ręczny, elektroniczny firmy GRAW Gliwice o symbolu DTG, a też wyjątkowa okazja specjalna promocja zakupu tego toromierza.

Jeszcze jadąc samochodem na bocznicę myślałem, jaki toromierz Państwu zaoferować, jak wjechałem na bocznicę i zobaczyłem tor częściowo zasypany śniegiem już wiedziałem, że na pomiar muszę zabrać toromierz Graw DTG. Ale zacznijmy od początku.

Przede wszystkim zapytacie Państwo, „bardziński”, a co tobie się stało, żeby zimą mierzyć tory!!! Bo tak naprawdę w okresie zimowym torów i rozjazdów się nie mierzy zalecany okres pomiaru to okres wiosenny, stąd zima to raczej przygotowanie toromierzy do pracy.  Stąd jak byłem pod koniec stycznia w firmie Graw, praca wrzała na wszystkich stanowiskach pracy, na każdym wolnym miejscu poukładane toromierze i nowe, a też po naprawie i legalizacji przygotowane do odbioru. Kolejarze z PLK odbierają po naprawie i legalizacji kilka toromierzy, ale to nie znaczy, że nikt nie ma czasu i jestem niezauważalny. Zaraz pada propozycja kawy i informacja, że Pan Witold Grzeliński za niedługo do mnie zejdzie. Kawę grzecznie odmawiam i odmawiam siedzenia w pomieszczeniu biurowym, lubię atmosferę pracy. Podoba się mi, że pracują nie tylko młodzi ludzie, ale w firmie Graw są osoby w całym zakresie wieku produkcyjnego. Nie widać po ludziach, żeby byli smutni czy źli, obecny jest raczej na większości twarzach uśmiech, a najbardziej widoczna jest precyzja ruchów ich pewność, świadcząca o dużym profesjonalizmie z tego co robią.

Przypominają mi się różne „ploteczki” o firmie Graw i choć mój Blog to nie „Pudelek”, ale tą informacją się akurat podzielę. Parę lat temu, gdy moim marzeniem był toromierz typu TEC (to ten pchany na wózku), pomyślałem, żeby taki zrobić. No ale jak to zrobić skoro wiadomo pracy miałem dużo, a po pracy… po pracy… jak dużo z Państwa wie realizowałem moje marzenia, między innymi kończyłem studia podyplomowe na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie, no a w tym czasie założyciel firmy Graw dr inż. Juliusz Grabczyk ciągle udoskonalał swoje toromierze. Stąd jak ploteczka głosi – pewni ludzie z kraju gdzie produkuje się najwięcej i najtaniej wpadli również na mój pomysł!!! No może różniący się tym, że ja chciałem zrobić całkiem swoją konstrukcję, a „producenci z tamtego kraju” kupili parę sztuk toromierzy firmy Graw i chcieli je zeskanować na drukarce 3D i wyprodukować w takiej próbnej ilości z 3 mln, sztuk i puścić to na rynek światowy w cenie toromierza „ręcznego”. No ale podobno nic im z tego nie wyszło, a mnie przeszło, bo doszedłem do wniosku, że zamiast skupiać się na wynalezieniu czegoś nowego i „lepszego” lepiej wykorzystać to co na razie mam, czyli toromierz ręczny no i z Władkiem (pozdrawiam Władek serdecznie) ruszyliśmy do roboty. No i sukces przyszedł, nie ominął Pana Grabczyka którą to jego firmę Graw wykupiła niemiecka grupa Goldschmidt Thermit, a moja firma Kancelaria Specjalistów Bezpieczeństwa Kolejowego Sp. z o.o., zakupiła mi wymarzony nowy toromierz TEC. Ale, żeby zakończyć już ten przydługi tekst zainteresowanych odsyłam na stronę www.graw.com lub moją stronę www.ksbk.pl (ale tutaj przepraszam jesteśmy w trakcie jej budowy).

No to wracamy do tematu, otóż „bardziński” znalazł się na torach ze swoim toromierzem bo w m-cu lutym 2019 wjedzie pierwszy pociąg na jedną z bocznic kolejowych. Niby co mierzyć? Nowy tor? No tak jest w Instrukcji utrzymania nawierzchni i trzeba, to trzeba!

Na początek nasadzam pulpit na belkę toromierza. Wprowadzam dane. Wybieram pomiar rozjazdu. Na początek określam typ rozjazdu, jego kierunek dalej nazwa stacji, bocznicy nr rozjazdu. Dane takie jak prędkość i wielkości parametrów mierzonych wprowadziłem do pamięci „komputera” pulpitu wcześniej, dzięki programowi GeoTEC System. Zaczynam sam pomiar poszczególnych punktów charakterystycznych rozjazdu (w tym przypadku był to rozjazd zwyczajny Rz-190-1:9 kier. lewy), zaczynam od pkt. „a”, dalej „pulpit” proponuje mi pomiar punktu „b”, lecz ja wolę zawsze sam decydować o kolejnym pomiarze stąd strzałkami pulpitu wybieram kolejny punkt pomiaru. Co jest fajnego w pomiarze tym toromierzem rozjazdów? Otóż, żadnych manipulacji szczególnie w pomiarach w miejscu krzyżownicy i kierownicy. Ustawiam toromierz w tym miejscu (na wprost) i dokonuję pomiaru wartości „e” i dalej nie wyjmując toromierza dokonuję pomiar „f”, „h”, „i”, potem tylko przechodzę na pomiar w kierunku zwrotnym i nie obracając toromierza dokonuję pomiaru „e1”, „f1”, „h1”, „i1”. Na czytelnym pulpicie mam dobrą informację np. mierząc wymiar „f1” naciskam przycisk Enter, informacja na pulpicie nakazuje mi w dalszej czynności dokonać pomiaru żłobka lewego (czyli pomiaru żłobka kierownicy)… A np. rzadko mierzyłem wartość punktu – „b1”, „b2” oraz „z” i „z1” rozjazdu, teraz nie ma problemu, ustawiam toromierz na punkcie „b1” naciskam Enter i przestawiam strzałką pozycję pomiaru na punkt „z” pojawia się na pulpicie informacja dokonaj pomiaru żłobka prawego. Też mam możliwość wyboru z menu zapisu ewentualnych usterek czy wad oraz notatek.

Ale obojętnie co mówić największą radochę czy to przy pomiarze toru czy rozjazdu daje to, że już do pomiaru przechyłki nie potrzebujemy kręcić „gałą” dla ustabilizowania libelki, wystarczy 2 – 3 sek. ustabilizowania toromierza, żeby dokonał bardzo precyzyjnego pomiaru przechyłki.

Tak, że porównując czas na pomiar rozjazdu toromierzem starszego typu a toromierzem DTG jest to około minimum 10 minut różnicy czasu na zysk dla toromierza DTG, bo pamiętajmy to nie tylko automatyczna stabilizacja pomiaru przechyłki przy toromierzu DTG ale też, i chyba to jest najważniejsze, że nie muszę już zapisywać tych pomiarów ręcznie na jakiś kartkach, bo niby co można od razu w kartotece rozjazdu? Owszem można ale wtedy to dobrze by było, żeby była i druga osoba i nie było deszczu, no i żeby mieć czyste łapki itd… a tak co na koniec zapisuję ten pomiar w pamięci i już w biurze nie tylko wydrukuję sobie pomiar na kartotece rozjazdu ale też mogę go sobie fajnie przeanalizować, mam możliwość np. zmiany parametrów prędkości i wtedy może się okazać, że Pendolino po tym rozjeździe nie pojedziemy…

Przechodzimy do pomiaru toru, wpisuję – nazwę stacji (bocznicy), miejscowość, nr toru, z wyboru –  pomiar co który podkład lub ilość metrów. Ustalam też prędkość nie więcej jak 40 km/godz. Wchodzę na tor w sumie na początku nieodśnieżony, widać trochę śruby z podkładów to na co piątym podkładzie odkopuję nogą śnieg i mierzę. Wystarczy nałożyć toromierz na tor poczekać chwilkę 2 – 3 sek., aby się nam toromierz ustabilizował, naciskam klawisz „Enter” i to wszystko, przechodzę do następnego punktu pomiarowego. Trochę trzeba się natomiast przyzwyczaić przy pomiarze żłobka szyny prowadnicowej, że po pomiarze szerokości i prześwitu naciskamy jednokrotnie strzałkę w górę pojawia się ikona pomiaru żłobka lewego, po przesunięciu końcówki toromierza do szyny prowadnicowej naciskamy Enter, to wszystko – nie! Tutaj najlepiej pamiętać, żeby od razu po pomiarze żłobka nacisnąć strzałkę w dół, aby powrócić do pomiaru szerokości i przechyłki. Jak się tego nie zrobi i się nie będzie dokładnie spoglądało na pulpit podczas pomiaru będzie się mogło okazać, że pomiar ten będzie nieprawidłowy. Przechodzę dalej z pomiarem i mam i mam przejazd w którym z dwóch stron jest szyna prowadnicowa, tutaj mierzę szerokość i przechyłkę, następnie naciskam jednokrotnie klawisz strzałki w górę i mierzę żłobek lewy a następnie naciskam kolejny raz strzałkę w górę i dokonuję pomiaru żłobka prawego. Po pomiarze naciskam strzałkę w dół aby powrócić do pomiaru szerokości i przechyłki toru.

Jest też jeszcze jedna fajna rzecz w tym toromierzu jest bardzo dokładny, stąd jak dokonuje pomiaru przejazdu zbudowanego z betonowych płyt przejazdowych „widzę” dokładnie w którą stronę płyta jest zbyt przesunięta i ten rowek zamiast mieć te minimum 57 mm ma np. 50 mm a z drugiej strony rowek ma 70 mm to wiadomo wołam „fachowców” i mówię, przesuńcie mi skraj tej płyty o 10 mm! będzie wtedy symetrycznie po 60 na stronę, po przesunięciu sprawdzam.

Jasne, że to wszystko mogę zmierzyć też metrem, żłobki suwmiarką… no tak, ale jak się ma do pomiaru prawie 1 km toru i to jeszcze zimą? Powodzonka…

Reszta to już praca w biurze przy dobrej kawce, wprowadzenie pomiaru do komputera (przez pendrive)  jakaś analiza i wydruk.

No dobrze, Szanowni Państwo, chce ktoś nabyć to „cacko”, jest wyjątkowa okazja Pan Witold Grzeliński z firmy Graw obiecał, że na pierwszego chętnego zakupu tego toromierza będzie wysoki!!! Rabat – proszę pamiętać żeby napisać, że jesteście Państwo zainteresowani w związku z informacją na Blogu Bardzińskiego. Ustaliliśmy, że nie podam  regularnej ceny do publicznej wiadomości, tak że, zainteresowanych zapraszam do kontaktu z Panem Witoldem: e-mail: [email protected] tel. kom: 510 274 483.

Ja też pomogę przy zakupie nowego toromierza, dodatkowo przeszkolę, a też pogadamy przy dobrej kawie w temacie jak dobrze zarządzać bezpieczeństwem bocznicy kolejowej. Za ile? Będę prosił o wpłatę na Nasze Kochane Maleństwo – Lenę Kmiecik, Córeczkę Pana Piotra, jednego z Naszej Braci Kolejarskiej i proszę, jak będziemy rozliczać swój podatek, czy namówieni przez nas znajomi, wskazujmy w nim cel naszego 1 %:

Fundacja: „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową” nr KRS-u: 86210 cel szczegółowy: Lena Kmiecik.

W imieniu Pana Piotra oraz własnym dziękuje: witold bardziński

Szanowni Państwo dużo Zdrówka – a zapewni je Państwu toromierz firmy Graw typu DTG – długie spacery, skłony, świeże powietrze…z tym powietrzem to może przesada.

Ps. Fotki  – Galeria „Bocznice kolejowe” – witold bardziński

.