Część dalsza Świadectwo Bezpieczeństwa Bocznicy za 10 lat.
Dodane 9 maja 2016 przez Witold BardzińskiNiedługo minie rok od wydanych ostatnio wiadomości. Można pomyśleć, że ktoś nakazał mi milczeć i nie rozpisywać się o winnych „wydania świadectwa bezpieczeństwa bocznicy za 10 lat”. Nic bardziej mylnego po prostu choroba spowodowała tą przerwę w pisaniu, a że najlepszym lekarstwem na wszystko jest czas i on też nakazuje nam iść dalej do przodu nie oglądając się wstecz, pozwolę sobie na krótkie zakończenie tematu.
Wspomniana bocznica wykonała badania w jednostce certyfikowanej, uzyskała pozytywną opinię tej jednostki na eksploatację bocznicy, uzyskała świadectwo typu na brakujący rozjazd, wystosowała prawidłowo wypełniony wniosek i uzyskała świadectwo bezpieczeństwa użytkownika bocznicy. Podsumowując, decydujący był tu wszędzie „czas” – Urząd Transportu Kolejowego przetrzymywał zbyt długo wnioski do rozpatrzenia (co zresztą było wskazane przez Najwyższą Izbę Kontroli) a potem jak nakazywał uzupełniać wnioski, dając terminy 7 lub 14 dniowe, wnioskodawca często nie odpowiadał w terminie i zaczynało się „odbijanie piłeczki” w obydwie strony. Nie bez winy okazywał się też często sam wnioskodawca, składając wniosek jak zresztą pisałem wcześniej na 2,5 strony czy to bez wymaganej prawem (dla bocznic wybudowanych po roku 1997) opinii jednostki notyfikowanej. Wnioski pozostawiam Państwu ja natomiast uważam, że wszyscy po części są winni tej sytuacji i również sam czas w nomenklaturze prawnej nazywany – terminem.
I tak jak ja, po przebytej chorobie, a nie po poprawieniu sobie liftingu botoksem to widzę, że ten czas wykorzystał równie dobrze Urząd Transportu Kolejowego który wprowadził i dalej wprowadza pozytywne zmiany. Żeby nie było, że się podlizuję wypunktuję niektóre z nich: – obecnie składamy wykaz eksploatowanych pojazdów kolejowych, typów budowli i typów urządzeń (wystarczy w wykazie powołać się na już raz wydane świadectwo na ten typ pojazdu, budowli, urządzenia) a nie jak było dawniej musieliśmy uzyskiwać poszczególne świadectwa w drodze decyzji od Prezesa UTK. Wiązało się to nie tylko z dużymi opłatami ale też przedłużało czas na złożenie wniosku o wydanie świadectwa bezpieczeństwa użytkownika bocznicy kolejowej, – obecnie składamy wykaz przepisów wewnętrznych (tych opracowanych przez użytkownika bocznicy), określających warunki techniczne oraz zasady i wymagania dotyczące bezpiecznego prowadzenia ruchu kolejowego i utrzymania infrastruktury kolejowej, oraz zasady i wymagania organizacyjne związane z utrzymaniem i eksploatacją pojazdów kolejowych… (dawniej opracowane przez nas przepisy trzeba było przesyłać do zatwierdzenia przez Prezesa UTK) co może nie wiązało się ze zbyt wysokimi opłatami ale znowu znacznie przedłużało czas na złożenie wniosku o wydanie świadectwa bezpieczeństwa użytkownika bocznicy.
Tak, że Szanowni Państwo do dzieła!!! Jak mamy „dobrego” Prezesa, to „od ręki” podpisze nam wymagane wykazy, oświadczenia, wypełniamy wniosek, dołączamy aktualny Regulamin pracy bocznicy kolejowej, dokonujemy opłaty wstępnej w wysokości 3 000 zł, składamy wniosek i powinniśmy dostać świadectwo bezpieczeństwa bocznicy w ciągu 60 dni. No tak, co natomiast zmieniło się w przepisach obowiązujących na samej bocznicy? Czy jest to naprawdę tak, że wystarczy samo złożenie wykazów i paru oświadczeń podpisanych przez „dobrego” Prezesa? To kim jest ten „dobry” Prezes? Sięgamy do ustawy o transporcie kolejowym, art. 17.1. mówi: „użytkownik bocznicy” (jest nim osobowo „nasz” pan Prezes) jest obowiązany spełnić warunki techniczne i organizacyjne zapewniające: * Bezpieczne prowadzenie ruchu kolejowego, * Bezpieczną eksploatację pojazdów kolejowych, * Ochronę przeciwpożarową i ochronę środowiska i to na tyle?…
No nie, ale czasami wystarczy przytoczyć te 3 punkty „naszym” Prezesom, aby przed podpisaniem wskazanych w ustawie o transporcie kolejowym art. 19.3. wykazów, oświadczeń żądali parafowania dokumentów przez wszystkie osoby, począwszy od tych zajmujących się „bocznicą na co dzień”, poprzez dyrektorów, prawników i tak dalej. Czasami się zdarza, że jestem proszony do takich zespołów i co ja mówię na tych spotkaniach?… Lubię opowiadać o oglądanych fabularyzowanych filmach dokumentalnych „Katastrofy w przestworzach” nie z tego powodu, że lubię oglądać tragedie ludzkie, ale z tego powodu żeby z tych przykładów czerpać jak uniknąć tych ludzkich tragedii na „moim podwórku” – bocznic kolejowych. Dlaczego akurat „Katastrofy w przestworzach”? Być może to, że nie ma zbyt wielu filmów o katastrofach kolejowych, a transport lotniczy też przewozi pasażerów i uważam, że jak „kolej” spełniałaby normy bezpieczeństwa stosowane w lotnictwie to nie tylko by bardzo znacząco spadła ilość wypadków i incydentów to na pewno udałoby się nam uchronić wiele istnień ludzkich, a to jest najważniejsze. Może właśnie temu celowi służyć ma ostatnio wprowadzony zapis w ustawie o transporcie kolejowym obowiązujący użytkowników bocznic kolejowych (od 1 marca 2016 r.) o obowiązku informowania Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych, terenowy oddział Urzędu Transportu Kolejowego o każdym poważnym wypadku, wypadku i incydencie kolejowym, stąd już Szanowni Państwo żartów nie ma. Wracamy jednak do tematu: „dawniej” nasze wnioski o wydanie świadectw typu budowli czy „nasze” przepisy, instrukcje sprawdzał i zatwierdzał Prezes Urzędu Transportu Kolejowego, czyli też na siebie brał część odpowiedzialności z tytułu ich wprowadzenia. Teraz Szanowni Państwo, pan Prezes UTK nawet za pieniądze (wyjaśniam od razu, stanowiące przychód naszego Państwa), „nie bierze odpowiedzialności” za podpisane przez Państwa wykazy, oświadczenia. Prezes UTK „mówi” art. 17.1. (cytowanym powyżej) ustawy o transporcie kolejowym „to użytkownik bocznicy kolejowej „Prezes” zakładu” swoim podpisem oświadcza, że „jego” bocznica jest bezpieczna. Stąd, każdy „dobry” Prezes zastanowi się bardzo poważnie nad każdym podpisywanym dokumentem… czy zapewnia bezpieczeństwo nie tylko bocznicy ale czy również zapewni w razie wypadku, incydentu na bocznicy (odpukać w niemalowane), że ryzyko odpowiedzialności „naszego” Prezesa będzie bardzo zminimalizowane.
Podam przykład: Na jednej z bocznic dokonywaliśmy przeglądu stanu technicznego bocznicy. Ja z panem Władysławem ocenialiśmy stan infrastruktury bocznicy i mierzyliśmy rozjazdy a pan Mariusz mierzył toromierzem elektronicznym tory. Po pomiarach pan Mariusz pyta? Zwróciliście uwagę na rozjazd nr 305 w torze nr 23? 5,5 metra od styku przediglicowego na kierunek zwrotny prześwit dochodzi do 46,4mm! Patrzę w kartotekę… w granicach tolerancji. Wróciliśmy się na ten rozjazd… mierzymy… faktycznie „elektronika” nie kłamie. Zamykamy rozjazd „na krzywo” dla ruchu pociągów do czasu wykonania naprawy. Skąd się wziął ten brak w pomiarach? Szanowni Państwo wszystko zgodnie z przepisami to jest pomiarami które należy dokonać i wpisać w kartotece rozjazdu. Zgodnie z „kartoteką” zmierzyliśmy „ręcznie: wymiar „a” przed stykiem rozjazdu, wymiar „b” w styku rozjazdu wymiar ‘c” i „c1” w osadzie iglicy czyli odstęp naszego pomiaru nie obejmował 10 m. A pan Mariusz pchając swój „wózek” dokonywał pomiaru co 0,5 metra i jadąc przez rozjazd „na krzywo” uchwycił to zagrożenie. Proszę Państwa nie jest wstydem przyznać się do tego rodzaju „błędu” wcześniej ten rozjazd mierzyli inni „kolejarze” i tego błędu również nie zauważyli. Dzięki prawidłowej diagnozie usterka w rozjeździe została szybko naprawiona a wnioski? Od tego czasu w ramach kontroli też dokonujemy dodatkowo parę pomiarów w rozjeździe. Czy o czymś nie zapomnieliśmy? Może, po 1 marca o takich „małych” incydentach winniśmy powiadomić „naszego” Prezesa, pan Prezes na tej podstawie może dokonać zmiany w „swoich” przepisach o konieczności dokonywania dodatkowych pomiarów w rozjeździe, może też zawiadomić swój terenowo podległy Urząd Transportu Kolejowego, że taki „mały” incydent miał miejsce i w związku z tym wprowadził taką „małą” zmianę w „swoich” przepisach. Co na to odpowie Urząd? Na ostatnim szkoleniu w UTK usłyszałem „ Jest pełna swoboda dokonywania zgłoszeń nawet tych mających najniższe skutki niepowodujące żadnych, wypadków, incydentów, zdarzeń ale np. trudności eksploatacyjne” Stąd jedno jest pewne nikt na „naszego” Prezesa nie nakrzyczy, nikt „naszego” Prezesa nie ukarze, decyzja co dalej „z tym zrobić” spadnie po jakiejś części na Prezesa UTK – takie „odbijanie piłeczki”…
Wnioski? Zauważcie Państwo jak ważna jest prawidłowa diagnostyka bocznicy, udało się nam dzięki niej nie dopuścić do jakiegoś incydentu, wypadku czy nawet poważnego wypadku… tak samo ze zdrówkiem najważniejsza jest prawidłowa diagnoza, leczenie i dalej do roboty, a nie tak jak niestety często bywa… czekanie na diagnozę – dobrze, żeby była jeszcze prawidłowa… często przed telewizorem i zamartwianie się co będzie dalej…
Tego zdrówka, życzę Państwu i wszystkim Prezesom jak najwięcej, tak żeby można było sobie spokojnie siąść przed telewizorem i pooglądać kolejny odcinek „Katastrofy w przestworzach”,
Witold Bardziński na zdjęciach z Kochaną Wnusią Marysią – wycieczka Muzeum Jaworzyna – Świdnica. Polecamy.