Blog Witolda Bardzińskiego – ZABÓJCY TORÓW część III.

Dodane 22 kwietnia 2018 przez Witold Bardziński

Szanowni Państwo. Czy można doprowadzić do jakiegoś nieszczęścia, gdy mamy źle sporządzony plan schematyczny bocznicy kolejowej? Otóż tak! Możemy doprowadzić do wykolejenia a jego skutki są nieprzewidywalne – jak skończy się na stratach materialnych nawet stratach w ochronie środowiska jakoś zaradzimy, ale jak zginie jeden człowiek będzie to tragedią! Strzeżmy się przed takimi sytuacjami.

Pisałem ostatnio na końcu blogu – Dlatego w następnym blogu o „panu”, który wykonał przebudowę bocznicy, naniósł zmiany w Regulaminie pracy bocznicy i planie schematycznym. Telefonuje do mnie, żebym mu „tylko” ten plan podbił i ile to będzie kosztować? „Proszę pana” – odpowiadam publicznie, w życiu bez pomiaru, sprawdzenia dziennika budowy i wszystkiego innego związanego z tą przebudową „panu” nic nie podpiszę. A dlaczego? Bo można kogoś zabić!!! Jak powinna przebiegać prawidłowa aktualizacja Regulaminu pracy bocznicy i planu schematycznego, w następnym blogu”.

No i co? Zauważyłem Szanowni Państwo, że nie wszyscy czytają mój blog??? Martwi mnie to trochę, szczególnie, że cytowany powyżej Pan, postanowił się jeszcze raz przypomnieć i mnie ponaglić słowami – „Dzień dobry (Nazwa firmy) zwracam się z wnioskiem o przedstawienie oferty na uzgodnienie przeprowadzonej aktualizacji planu schematycznego bocznicy kolejowej będącej jej własnością. Na aktualnym planie i w terenie zostały zlikwidowane trzy rozjazdy i grupa torów przy placu magazynowym oraz kładka dla pieszych, poprawiono wykazy torów i rozjazdów, tory zostały przemierzone na gruncie, do aktualnego układu torowego została przeprowadzona aktualizacja „Regulaminu pracy bocznicy..”. Nowe plany schematyczne zostały wydrukowane i zostaną przedstawione do uzgodnienia z datą przez Pana zaakceptowaną. (Na końcu podpis)”.

Moja odpowiedź:

Dzień dobry,

Nie rozumiem? „Nowe plany schematyczne zostały wydrukowane i zostaną przedstawione do uzgodnienia z datą przez Pana zaakceptowaną”, żeby wydrukować, ja muszę sprawdzić pierw w terenie, jak rozebraliście kładkę czy część torów, rozjazdów, to ta zmiana w pierwszej kolejności powinna być naniesiona w zasobach Miasta (nazwa Miasta) przez geodetę uprawnionego. Wtedy dopiero na podstawie uaktualnionej mapy zasadniczej, mogę nanieść te zmiany na planie schematycznym i się podpisać. Z poważaniem: Witold Bardziński”.

No dobrze o co ten szum? Przecież wystarczy podpisać i co wziąć „kasę”? Ludzie Kochani, co się dzieje??? To Szanowni Państwo jest tak, jak bym pojechał na „Bajabongo”, nie mogę wymienić jakiegoś egzotycznego kraju np. Tajlandii bo tak naprawdę ten kraj ze względu na rozwój turystyki robi tak wiele, że powinien nawet niedługo nas „przegonić” pod względem nowych dróg kolejowych, prędkości pociągów czy nawet bezpieczeństwa podróży. Skąd to wiem, miałem brać udział w takim zespole restrukturyzujących kolej tego pięknego kraju (pozdrawiam Ciebie Janusz i Innych nie wymieniając nawet z Imion, ale sprawa była taka, że zobowiązałem się do dotrzymania tajemnicy), uważam jednak, że moja wiedza była zbyt mała aby angażować się w ten bardzo duży i poważny projekt. Wracajmy jednak do naszego Bajabongo. Otóż jesteśmy na tym Bajabongo, bawimy się dobrze, zapoznajemy się z innymi mieszkańcami, Panowie z „Paniami” z tego przepięknego kraju, pijemy lokalne trunki i rano? No i rano???… Sytuacja jak z filmu „Kac Vegas” z roku 2009 – reżyseria Todd Phillips”. Coś nas boli trochę z boku. Patrzymy, patrzymy… dotykamy… Świeża cięta rana… na jej szwy… Jakoś się dogadujemy w recepcji gdzie mile uśmiechnięta recepcjonistka mówi nam: „Nie ostrzegali Pana? Po prostu, spili Pana i wycieli Panu nerkę. Ma Pan szczęście, że chyba jedną i że zostawili wątrobę”.

No dobra co dalej. Wracamy do kraju, chcemy iść na chorobowe, a też dostać jakieś odszkodowanie czy iść na rentę, no ale wiadomo nasz kochany ZUS chce „papiery” gdzie była operacja i kto ją zrobił??? To co robimy? Telefonujemy do lekarza i mówimy, wie Pan co, ja Panu dam moje zdjęcie rentgenowskie, że nie mam nerki niech mi Pan da tylko zaświadczenie, że Pan zrobił tą operację usunięcia nerki – oczywiście zapłacę.

Oj, oj, „bardziński” ale się rozpisałeś, nawet się wziąłeś za poważne operacje??? No tak! Ale jak dotrzeć do niektórych, że to co robią jest złe!!! Że mogą pozabijać ludzi!!! Skąd to wiem?

Parę lat temu jestem na bocznicy. Mam wymienić podkłady w torze w łuku. Cóż nic nowego, podkłady drewniane się wymienia jak są zużyte biologicznie, zniszczone np. wskutek wykolejenia, ale nie powinno się wymieniać podkładów które były jeszcze nowe 5 lat wcześniej. Patrzę dalej na ten tor, szyny też z zużyciem bocznym, wzdłuż szyn pełno opiłek… mierzę prześwit toru… Proszę o plan schematyczny bocznicy na planie łuk R = 190 metrów… porównuję prześwit do promienia łuku R = 190, jest ok, pomiar w granicach tolerancji? Dokonuję pomiaru strzałek w łuku… Szanowni Państwo!!! Włos się jeży! Promień łuku wg. pomiaru nie ma R = 190 metrów a niecałe 130 metrów!!! A na dodatek po bocznicy jeździ lokomotywa typu ciężkiego, która codziennie „walczy – koła taboru i tor”.

Skąd to się wzięło? Na planie, źle naniósł Pan z uprawnieniami budowlanymi? (byśmy go „ścignęli prawnie”). Nie, to nie był jego błąd!!! Błędem było, to że w ramach projektu racjonalizatorskiego dokonano przebudowy rozjazdu w inne miejsce i zmieniono w związku z tym położenie w planie i profilu części toru do rozjazdu prowadzącego. Przebudowa ta spowodowała zmniejszenie łuku na dużej części toru. No i skończyło się tyle dobrze (prawie jak we wspomnianym powyżej filmie), że nie zakończyło się to wszystko jakimś wypadkiem. Wprowadzono na bocznicy ograniczenia dla ruchu lokomotyw typu ciężkiego, na tyle o ile pozwolił nam na to teren, powiększyliśmy łuk do 150 metrów, daliśmy nowe podkłady drewniane z dębu a „stare” podkłady przydały się na przyszłość po zakołkowaniu do wymiany pojedynczej w pozostałych torach bocznicy.

Oczywiście ten promień łuku R = 150 naniosłem na plan schematyczny bocznicy i z czystym sumieniem, dobrze spełnionego obowiązku, zakończyłem prace na bocznicy.

Mam nadzieję, że wytłumaczyłem się dosyć jasno dlaczego nie przyjmuję „niektórych zleceń”, nawet tych co tylko „starczy” dać pieczątkę i podpisać!

Oj, oj bardzo, bardzo, dużo Zdrówka, życzę Państwu, szczególnie Pani Kamili, Panu Andrzejowi gdy mają odbiór olbrzymiej inwestycji, gdzie część torowa do całości, to mały „pikuś” a okazuje się, że „fachowcy” od torów uważają, że tory na PKP PLK to co innego, a tory na bocznicy gdzie pociągi jadą 5 na godzinę to co innego… Nie potrzeba odbioru, nie potrzeba deklaracji zgodności, projektu, wystarczy… wystarczy???

Tak, wystarczy już na dzisiaj. Witold Bardziński

Ps. Fotki przypadkowe, nie związane z powyższym tematem.