Blog Witolda Bardzińskiego – „WSZYSCY ŚWIĘTUJEMY STULECIE ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOŚCI”.

Dodane 23 września 2018 przez Witold Bardziński

Czy można być milionerem, w dodatku kolejarzem i służyć Naszej Niepodległej? Według mnie tak, niedawno się o tym przekonałem, czy przekonam Państwa? Zapraszam.

„WSZYSCY ŚWIĘTUJEMY STULECIE ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOŚCI” – z tym hasłem, możemy się spotkać prowadząc korespondencję z dużymi firmami reprezentującymi nasz kraj – Polskę. Mnie również cieszy to Święto bo faktycznie te zmiany są widoczne, z jednej strony bardziej np. pociągi Pendolino, zmodernizowane dworce – dworzec w Gliwicach czy np. w Działdowie… a z drugiej strony nie może mnie cieszyć np. zlikwidowana lokomotywownia w Gliwicach czy Katowicach oraz to co najbardziej przeraża strach przed utratą pracy szczególnie w wieku 50+. Za te zmiany są odpowiedzialne jednak wielkie firmy i duże zespoły ludzkie, a czy my sami indywidualnie, mamy się czym pochwalić? Chciałbym przedstawić takie skrajne osobowości chociaż wg. mnie te osoby też mają swój wkład w to Święto, a które z tych osób mają większy „wkład” to zostawiam Państwu.

Z parę lat temu oglądałem program telewizyjny w którym uczestnicząca osoba przedstawiła się jako pracownik kolei. Ponieważ w tym programie trzeba było się wykazać czymś wyjątkowym, jedni tańczyli, inni śpiewali, były też różne pokazy cyrkowe – nasz kolejarz powiedział, że w ciągu kilku minut (nie pamiętam ale chyba trzech minut) zje kilka porcji fasolki po bretońsku (też nie pamiętam dokładnie co). Nasz kolejarz dostał brawa na zachętę i jeszcze większe brawa na koniec, że udało mu się zjeść te kilka porcji w wyznaczonym czasie…

No nie wiem, czy Państwo oglądali ten program czy nie, ale ja poczułem pewnego rodzaju niesmak, nie z tytułu tego, że potrawa w telewizji była niesmaczna, ale z tego, że kolega z mojej branży tak nas przedstawił. Kolejarz – „żarłok”, choć niektórzy pamiętają jeszcze te przypuszczenia, że jak kolejarz to też musiał być – „pijak”. Ostro „bardziński” pojechał po bandzie, tak Szanowni Państwo, wiem, że to Rocznica Niepodległości i nie powinno się tak pisać! Bo zaraz padną słowa to było, a teraz to już nie. Dobrze, dobrze zgadzam się, pójdźmy na kompromis, już w takim razie nie tak bardzo. Bo w ogóle ludzie „mniej piją” w miejscach publicznych i z tych miejsc chwiejnym krokiem nie udają się już do swoich domostw. Jak już sięgają po alkohol to samotnie w domu. Nie wiadomo co lepsze czy dawniej w kompani czy teraz samotnie? Nie mnie to rozstrzygać, ale skąd wiem, że alkohol pijemy w domach? Ano z tego, że przecież sprzedaż alkoholu nie spada, tego mocnego też. To nie jest jednak temat dla „Naszej Niepodległej”, czy jest jakaś pozytywna skrajność? Jakiś kolejarz, którym możemy się pochwalić? Jest i to niejeden, wiele z tych osób staram się przybliżać w każdym blogu, jednak dzisiaj chciałbym „pochwalić” osobę, którą nie znajdziecie na fotografiach (woli pozostać osoba anonimową), a w branży kolejowej „zarobił” prawie 300 milionów za które wybudował kompleks hotelowy w Arłamowie.

Pierwsze myśli po przeczytaniu tego zdania to pytanie? Skąd miał tyle kasy? Otóż ten Pan z zawodu inżynier jest twórcą rozwiązania patentowego naszego zderzaka! Co w tym zderzaku jest takiego wartego tych wielkich pieniędzy? W samym zderzaku jest to „amortyzator sprężynowy, talerzowy zawierający zestaw sprężyn talerzowych umieszczonych w korpusie, który to korpus ma kształt tulei i zakończony jest z jednej strony wewnętrznym kołnierzem…”. W każdym bądź razie jakby to rozwiązanie przybliżyć laikom, to tak jakby mieszkać (moje wspomnienia osobiste) w odległości około 300 metrów od torów kolejowych gdzie była kiedyś górka rozrządowa (to znaczy lokomotywa pchała na górkę wagony i one poodczepiane od siebie siłą własnego ciężaru jechały na różne tory) potem było słychać pisk gdy koło wagonu zablokowane płozą hamulcową ślizgało się po szynie i potem huk uderzenia zderzaka nadjeżdżającego wagonu o zderzak stojącego wagonu. I tak było słychać nieraz całą noc, tylko człowiek przywykł od dziecka do takiego dźwięku i musiało to tak mi nie przeszkadzać skoro nawet kończąc Technikum Kolejowe w kierunku Naprawa i utrzymanie taboru kolejowego – nic nie wymyśliłem, żeby przynajmniej tego huku nie było. A Pan inżynier Antoni wymyślił, nie tylko, żeby tego huku się pozbyć ale też, żeby nie uszkadzać co chwilę tych zderzaków a nawet samych wagonów. Dzięki temu rozwiązaniu jest nie tylko ciszej i nie ma potrzeby co chwilę wymieniać zderzaków ale jest przede wszystkim bezpieczniej! No i tak jak łatwo było opracować taki zderzak, to wiadomo w życiu już nie tak łatwo. Każdy by chciał z tego Patentu skorzystać najlepiej nie dając nic w zamian. W tej materii chyba było najciężej, Pan Antoni musiał wiele razy angażować wszystkie swoje oszczędności, żeby jego rozwiązanie z wersji „papierowej” przenieść i umieścić z czterech skrajnych stron  na każdym wagonie. To trwało najdłużej. No i mógł też Pan Antoni wziąć należne jemu pieniądze kupić sobie w Kaliforni jakiś skromny domek nad plażą za 20 mln. dolarów i spokojnie zanucić tekst piosenki „California”:

„I weź tę prace odstaw

zapalmy papieroska

niech butelka nie ma końca

ze mną będzie zachód słońca

i California”…

No tak ale Pan Antoni ma swoją Californię w Arłamowie wszak pochodzi z Przeworska i Ziemię Bieszczadzką wyżej cenił jak piękno Californii. Stąd cały swój majątek zainwestował w tą miejscowość budując jeden z największych ale też jeden z najpiękniejszych hoteli w Polsce – Hotel Arłamów!!!

Ja też tam byłem…, lampkę wina wypiłem…, proszę nie myśleć, że na zaproszenie Pana Antoniego i stąd ten tekst… byłem bo pomyślałem sobie, warto pojechać i zobaczyć dzieło Pana Antoniego oraz poznać atrakcje w Hotelu. A jest ich bardzo, bardzo wiele… tutaj między innymi gościła nasza kadra Narodowa i trenowała w piłce nożnej przed Mistrzostwami Świata, bo są dwa boiska do piłki nożnej w tym jedno pełnowymiarowe, jest bardzo duże pole golfowe i małe też, stadnina koni z halą krytą, jest też hala sportowa i wiele nawet bardzo wiele innych atrakcji basen kryty i kilka jacuzzi, jak ktoś ma umówione spotkanie np. z braćmi kolei rosyjskich może sobie wynająć „banię” i do tego oczywiście za dopłatą (tego nie rozumiem) masaż witkami dębowymi, oczywiście przyniosą Wam do „bani” alkohole jakie chcecie (tu już rozumiem, że trzeba zapłacić)… i wiele, wiele innych atrakcji. Osobiście wybrałem się na przejażdżkę rowerową podczas której zobaczyłem opuszczoną wieś po której pozostał opuszczony cmentarz – to też historia Naszej Niepodległej.

Czy my też musimy być tacy jak Pan Antoni, a nie możemy być jak kolejarz bijący rekordy w jedzeniu? Nie! Absolutnie nie! Ten kolejarz też może wykonywać bardzo dobrze swoje obowiązki, kochać swoją rodzinę, szanować bliskich i być dobrym człowiekiem. Uważam, że to jest najważniejsze i właśnie w tym życzę Państwu aby się spełniać, po prostu być SZCZĘŚLIWYM a Zdrówko też przyjdzie.

Witold Bardziński

Fotki z kompleksu hotelowego Arłamów i wycieczki rowerowej – witold bardziński

.