Kłódka za 2,2 mln. złotych.
Przeglądając archiwum aktualności traficie Państwo na „porady”, jak starać się przekonać naszych Prezesów, żeby nam „dawali” pieniądze na utrzymanie bocznic kolejowych, żeby nie zawieszali kłódek na bramach kolejowych zamykając bocznice na rzecz transportu samochodowego. Jeżeli chodzi o transport masowy, cało pociągowy np., węgla, kruszyw, rudy żelaza i wszelkich innych rodzajów dóbr wytwarzanych jako masowa produkcja, jesteśmy skazani na kolej, płaczemy i płacimy – bo koleją jest taniej.
A tak jak pisałem w pierwszych wiadomościach na początku roku 2010, co zrobić jak przychodzi jeden wagon w miesiącu i za parę kilometrów trzeba zapłacić kilkaset złotych? Zapada decyzja, ze względów ekonomicznych zamykamy bocznicę! Jak będzie potrzeba to ją sobie otworzymy. Argumentacja, że na zachodzie coraz więcej miast miejscowości zamyka się na transport samochodów ciężarowych szczególnie dla przewozu chemii, specjalne trasy przewozu i coraz większe opłaty nie skutkują. Jak będzie taka potrzeba to ściągniemy z bramy kolejowej kłódkę i wjadą pociągi.
Otóż nie! Przerwa w pracy bocznicy spowoduje, że kolej również ze swojego rozkładu jazdy zlikwiduje obsługę bocznicy. Lokomotywę i jej obsługę da w miejsce gdzie są takie potrzeby i potem gdy ściągniemy tą nieszczęsna kłódkę dowiemy się, że nie tak szybko możemy liczyć na to, że na naszą bocznicę wjadą pociągi.
Skąd to wiem. Z przykładów ostatnich dwóch dni, jeden na Śląsku (w dniu 10.10.2011 r), gdzie trzeba jak najszybciej uruchomić bocznicę pod przewóz stali, a drugi przykład (z dnia 11.10.2011 r), w środkowej Polsce, gdzie inwestor chce kupić teren pod terminal przeładunkowy z jednym warunkiem, na terenie zakupionej nieruchomości ma być tor, który jeszcze parę lat temu był czynny zanim nie wzięły się za niego „ekipy” wyrzuconych na bruk. Co łączy te dwie bocznice? Po pierwsze, rozkradzione tory. Po drugie, trawa i chaszcze sięgające ramion. Po trzecie termin, jak najszybciej wykonajcie roboty, najlepiej jeszcze w tym roku. Dopiero pod koniec rozmawiamy o pieniądzach… remont bocznicy kształtuje się w wysokości około 1 miliona za 1 kilometr z materiałów staro użytecznych z materiałów nowych 1,5 miliona. Drogo? Zapraszam do ogłoszenia przetargu. Specjalistyczne firmy wykonujące usługi między innymi dla posiadacza największej ilości nawierzchni kolejowej w Polsce „krzykną” 2,5 do 3,5 miliona! I tak, są to jedne z najmniejszych cen w Unii Europejskiej.
Ale proszę Państwa to nie jest remont. Można remontować coś co istnieje! Przecież jak czegoś nie ma to trzeba budować. Dokumentacja, zakładamy materiały staro użyteczne. Nie! Wszystkie materiały do budowy muszą być nowe i posiadać atest. Podsypka piaskowa, podbudowa tłuczniowa musi być nowa, koszt projektu, możemy zapomnieć o koszcie 1,5 mln., za 1 km., spokojnie przygotujmy się na 2,2 mln., za 1 km. A rozpoczęcie robót w tym roku? Znowu zapomnijmy. Projekt trzeba wykonać i uzgodnić! Jak się nam uda w ciągu 6 miesięcy, gratuluję sukcesu. A potem budowa… czy zaczniemy eksploatować bocznicę za 18 miesięcy dla długości około 1 kilometra? A Świadectwo bezpieczeństwa bocznicy? Bocznicę możemy eksploatować jak posiadamy ważne Świadectwo bezpieczeństwa bocznicy kolejowej. Uzgodnienia w UTK, dokumentacji i znowu czas. Nawet przyjmijmy, że mamy dokumentację wykonaną zgodnie z przepisami i dostaniemy Świadectwo to i tak minie z pół roku. Reasumując. Mija 2 lata.
Czy jest sposób, żeby zyskać na czasie i nie ponosić takich kosztów? Jest! Proszę Państwa jest! Nie zamykajcie bocznic! Wtaczajcie jeden wagon w miesiącu! Niech was to kosztuje przykładowo (dla 1 km., bocznicy):
Po pierwsze dopłata w różnicy pomiędzy transportem samochodowym, a koleją – dotyczy tylko dopłat na krótkich odległościach = 600 zł.
Po drugie – toromistrz obchodowy 1 raz w m-cu, konserwacja torów pomiar nawierzchni = 500 zł.
Po trzecie 1 raz w miesiącu wymieńmy nawet 5 podkładów, koszt 1500 zł
Po czwarte przegląd bocznicy pomiar 1 raz w roku 500 zł
Po piąte inne wydatki raz na rok 1 000 zł.
Razem 2600 co miesiąc + 1 500 na rok = 2 600 x 12 = 31 200 + 1 500 = 32 700 zł w roku.
Żeby ta kwota była równoważna kwocie = 2,2 miliona mamy bocznicę ciągle przygotowaną, wyremontowaną i eksploatowaną przez okres przeszło 67 lat!!! Czy to nie jest ekonomia! Czy to nie są oszczędności, w każdej chwili mogą wjechać wagony, w każdej chwili możemy sprzedać Zakład z czynną! Bocznicą kolejową!
A zakup kłódki na bramę? Czasami ta kłódka może kosztować 2,2 mln., złotych.
Z poważaniem:
Witold Bardziński